środa, 26 czerwca 2013

Za darmo i zdrowo


Staram się odżywiać tak, aby mój organizm nie musiał wołać „ratunku” po każdej kolacji. Lubię też czytać przepisy na fajne, zdrowe jedzenie. Zdarza się, że pojawiają się w nich składniki, których na próżno szukać w pobliskim wiejskim sklepie. Na pytanie o rukolę sprzedawczyni robi wielkie oczy. Karczoch  zapewne sprawia, że zostanę uznana za szalona dziwaczkę.
Życie z dala od galerii handlowych jest cudowne, szczególnie dla tych, którzy lubią sałatkę typu pomidor z cebulą lub kapusta z marchewką...
Ale... Czasem wystarczy tylko spojrzeć pod nogi...

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Powieść za dolara



Kiedy w księgarni widzę książkę, na której grzbiecie można napisać nie tylko tytuł i nazwisko autora, lecz także sporą notkę biograficzną okraszoną zdjęciem i szczegółowe streszczenie, to od razu wyobrażam sobie, jakie męki przechodził autor, a potem redaktorzy, żeby wystukać te 700 tysięcy znaków i stworzyć z nich jakąś spójną całość.
Zaraz potem pojawia się pytanie, czy jest dziś jakakolwiek historia warta tych setek tysięcy uderzeń w klawiaturę?

sobota, 1 czerwca 2013

Misiek i perfumowana Kiełbassa - fragment

Misiek i perfumowana Kiełbassa

Początek

Łaaa – wyrzucił z siebie Misiek wpychając twarz w poduszkę.
Odgłosy dochodzące z pokoju chłopca nie pozostały bez echa. Z korytarza dobiegł odgłos kroków i po chwili drzwi się otwarły i stanęła w nich mama.
Co znów nabroiłeś? – zapytała.
Łaa – tym razem dźwięki wydobywające się z gardła Miśka zabrzmiały jak jęknięcie.
Przetłumacz mi to "ła" na bardziej ludzki język – zażądała mama.
Nie chce mi się z nikim gadać – wyrzucił z siebie mały smakosz.
Jak nie chcesz gadać, to nie masz prawa wyć jak kojot do Księżyca – wzruszyła ramionami mama.
Nikt mi nie zabroni wyć, to zew natury – oznajmił.
W naturze chłopcy nie wyją – nie zgodziła się z nim mama. – Chyba że...
Co chyba że? – wszedł jej w słowo chłopiec.
Odkryli, że są wilkołakami – mama nie mogła powstrzymać śmiechu.
Tak, żartuj sobie ze mnie, a ja cierpię – w jego glosie można było wyczuć pretensję.
Może byś mi opowiedział o tym cierpieniu w kuchni – zaproponowała. – Właśnie ugotowałam fasolkę po bretońsku...