zdj. www.http://minnesotaconnected.com |
Promocja win z Hiszpanii w jednym z
dyskontów sprowokowała mnie do zaproszenia kilkorga znajomych.
Siedzieliśmy degustując trunek z winogron odmiany tempranillo
(mojej ulubionej) i dyskutowaliśmy niemal jak za starych dobrych
czasów. Niemal, bo dawniej więcej rozmawialiśmy o polityce, czy
raczej idealistycznej naiwności. Obecnie to temat, który
niewątpliwie na takich spotkaniach uznawany jest za obciachowy.
O czym więc rozmawiają absolwenci
jednego z najlepszych uniwersytetów, którzy przekroczyli wiek
młodzieńczy? O czym rozmawiają ludzie, których możliwości
intelektualne przed laty oceniane były jako ponadprzeciętne?
Każdy , komu przed oczami pojawia się
wizja gadających głów, takich jak choćby w TV Kultura, jest w
błędzie.
Gada się o dzieciach, uprawie ogródka,
pielęgnacji drzew, facebooku i amerykańskich serialach.
Przyziemność?
A gdyby tak zastanowić się nad
źródłami naszej kultury? Nad tym, co spowodowało, że jesteśmy
tacy jacy jesteśmy, z naszą hierarchią wartości, gustem,
marzeniami?
Czy zmieniło się coś od czasów,
kiedy Kochanowski przepadał za swoją córką i szukał relaksu w
cieniu drzewa? Kiedy każdy, kto chciał posiąść wiedzę pisał
listy do podobnych sobie i kiedy greccy pasterze przy ognisku snuli
opowieści o wojnach i bohaterach?
Zmienia się tylko forma, treść
niewiele.
Tamtego wieczora wiele czasu
poświęciliśmy serialowi The Walking Dead. Dla tych, którzy nie
wiedzą o co chodzi – to dzieło o zombie. No może nie tyle o
zombie, co o ludziach, którzy usiłują przeżyć wśród żywych
trupów. Pozornie, jest to absurd i odlot. Ot, ekranizacja komiksu. A
jak komiks, to od razu jest szufladkowany (przynajmniej u nas) jako
coś dla niedojrzałych nastolatków.
Okazało się jednak, że większość
zgromadzonych jest zagorzałymi fanami tej opowieści. Ludzie, którzy
kiedyś z wypiekami na twarzy śledzili poszukiwania wzorca dowodów
metafizycznych, przeżywali dzieje Antygony i umarłej klasy (dla
młodszych czytelników: to aluzja do tego co się działo na
naprawdę wielkich wtedy krakowskich scenach teatralnych), teraz z
ogromnymi emocjami śledzą dziurawienie głów zombiaków.
Skarleliśmy intelektualnie?
A może taka jest teraz nasza kultura?
Kiedyś była Iliada, dzisiaj Breaking Bad? The Walking Dead jest nie
tylko doskonale zrobionym serialem, przekonującą iluzją z
perfekcyjnie scharakteryzowanymi postaciami, świetnym kastingiem i
dobrze dawkowanym napięciem. Można go też odbierać i
interpretować na wielu płaszczyznach.
Dla jednych będzie to wspaniała
naparzanka ze strumieniami krwi, odwołująca się do najniższych
instynktów. Dla innych będzie to wielka metafora, w której
odnajdują siebie.
Czy nigdy nie czuliście się jak
ostatni żyjący człowiek wśród tłumu bezmyślnych zombie,
których jedynym celem jest zniszczyć wszystkich, którzy są inni
od nich?
I wciąż ta nadzieja, że jednak można
wśród nich przetrwać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz