sobota, 1 marca 2014

Zombie - alegoria


zdj. www.http://minnesotaconnected.com
Promocja win z Hiszpanii w jednym z dyskontów sprowokowała mnie do zaproszenia kilkorga znajomych. Siedzieliśmy degustując trunek z winogron odmiany tempranillo (mojej ulubionej) i dyskutowaliśmy niemal jak za starych dobrych czasów. Niemal, bo dawniej więcej rozmawialiśmy o polityce, czy raczej idealistycznej naiwności. Obecnie to temat, który niewątpliwie na takich spotkaniach uznawany jest za obciachowy.

O czym więc rozmawiają absolwenci jednego z najlepszych uniwersytetów, którzy przekroczyli wiek młodzieńczy? O czym rozmawiają ludzie, których możliwości intelektualne przed laty oceniane były jako ponadprzeciętne?
Każdy , komu przed oczami pojawia się wizja gadających głów, takich jak choćby w TV Kultura, jest w błędzie.
Gada się o dzieciach, uprawie ogródka, pielęgnacji drzew, facebooku i amerykańskich serialach.
Przyziemność?
A gdyby tak zastanowić się nad źródłami naszej kultury? Nad tym, co spowodowało, że jesteśmy tacy jacy jesteśmy, z naszą hierarchią wartości, gustem, marzeniami?
Czy zmieniło się coś od czasów, kiedy Kochanowski przepadał za swoją córką i szukał relaksu w cieniu drzewa? Kiedy każdy, kto chciał posiąść wiedzę pisał listy do podobnych sobie i kiedy greccy pasterze przy ognisku snuli opowieści o wojnach i bohaterach?
Zmienia się tylko forma, treść niewiele.
Tamtego wieczora wiele czasu poświęciliśmy serialowi The Walking Dead. Dla tych, którzy nie wiedzą o co chodzi – to dzieło o zombie. No może nie tyle o zombie, co o ludziach, którzy usiłują przeżyć wśród żywych trupów. Pozornie, jest to absurd i odlot. Ot, ekranizacja komiksu. A jak komiks, to od razu jest szufladkowany (przynajmniej u nas) jako coś dla niedojrzałych nastolatków.
Okazało się jednak, że większość zgromadzonych jest zagorzałymi fanami tej opowieści. Ludzie, którzy kiedyś z wypiekami na twarzy śledzili poszukiwania wzorca dowodów metafizycznych, przeżywali dzieje Antygony i umarłej klasy (dla młodszych czytelników: to aluzja do tego co się działo na naprawdę wielkich wtedy krakowskich scenach teatralnych), teraz z ogromnymi emocjami śledzą dziurawienie głów zombiaków.
Skarleliśmy intelektualnie?
A może taka jest teraz nasza kultura? Kiedyś była Iliada, dzisiaj Breaking Bad? The Walking Dead jest nie tylko doskonale zrobionym serialem, przekonującą iluzją z perfekcyjnie scharakteryzowanymi postaciami, świetnym kastingiem i dobrze dawkowanym napięciem. Można go też odbierać i interpretować na wielu płaszczyznach.
Dla jednych będzie to wspaniała naparzanka ze strumieniami krwi, odwołująca się do najniższych instynktów. Dla innych będzie to wielka metafora, w której odnajdują siebie.
Czy nigdy nie czuliście się jak ostatni żyjący człowiek wśród tłumu bezmyślnych zombie, których jedynym celem jest zniszczyć wszystkich, którzy są inni od nich?
I wciąż ta nadzieja, że jednak można wśród nich przetrwać.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz