Ostatnio bardzo mile zaskoczyła mnie
jedna z moich ulubionych blogerek, która w recenzji "Miśka i
świątecznego obżarstwa" klik zapowiedziała, iż jeszcze raz sięgnie po
Miśka przed świętami. Nie ma większego komplementu dla autora niż
to, że ktoś kilka razy czyta jego utwór. Wyjątkiem jest tylko
wielokrotna lektura tekstu przez dociekliwego i dociekliwego badacza,
który chce w nim znaleźć najdrobniejszy błąd, żeby go później
autorowi wytknąć.
Rozczarowała mnie natomiast inna
ulubiona blogerka, która stwierdziła, że po co czytać książkę
kilka razy, skoro jest ich tyle na rynku i wciąż można odkrywać
nowe historie..