Co jest najtrudniejsze dla pisarza?
Pisanie tryskających dowcipem książek, kiedy ma wisielczy nastrój.
Co ciekawe, wielu moich znajomych twierdzi, że pisane w takim stanie
ducha humoreski są najlepsze...
Niestety, kiedy mam „listopadowy”
nastrój, bywa, że moją melancholią zarażam bohaterów. Dlatego
unikam wówczas pisania na przykład „Miśków”. Żeby nie wypaść
z rytmu pracy twórczej piszę wtedy coś, co bardziej koresponduje z
moim stanem ducha..
Niedawno zaczęłam bawić się
opowieścią ze smokami i magią. Tak, mam jakąś obsesję na
punkcie tych magicznym istot.
Czy jest coś bardziej szalonego od
stanięcia twarzą w pysk bestii i rzuceniu jej wyzwania? A czy jest
coś piękniejszego i pociągającego?
W każdym razie po kilku wieczorach
zabawy, dotarło do mnie, że oto powstaje coś, co może być
całkiem interesujące. Jak można streścić w jednym zdaniu tę
opowieść?
Inspektor nadzoru praktyk magicznych
prowadzi śledztwo w sprawie niespodziewanego pojawienia się smoków
na pikniku, na którym osoby o zdolnościach magicznych świętowały
dzień przesilenia letniego.
To doskonałe streszczenie, które w
zasadzie nic nie mówi o przyszłej książce.
Istnieją powieści, których nie da
się streścić. Ich moc tkwi w suspensach, drobnych dialogach,
delikatnie zarysowanych postaciach, które nagle stają się kimś
bardzo ważnym dla czytelnika.
I to chyba o to w tej opowieści
chodzi.
Niemniej, kiedy przez kilka dni będzie
świecić słońce, wspomagając wydzielanie hormonów pozytywnego
myślenia, od razu zajmę się miłosnymi perypetiami "Miśka i
perfumowanej Kiełbassy".
Miłość jest równie pociągająca
jak smoki. Przynajmniej w niektóre dni.
Smok z mojego biurka w rożnych ujęciach. Najwyraźniej lubi pozować do zdjęć
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz