zdj. borussia24.pl
Robert Lewandowski strzelił cztery bramki
wielkiemu Realowi w jednym meczu! W świecie pióra to tak, jakby
dzieło pisarza trafiło na szczyt listy światowych bestselerów
księgarni Amazon.
Miło przeczytać, że ktoś z naszego
kąta świata zdołał zrobić coś, co budzi zachwyt i zdumienie.
Tak zdumienie. Może dla człowieka
Zachodu niewielkie – ot, pojawił się utalentowany chłopak i
zaszalał. Dla nas zdumienie ogromne.
Piłkę nożną i literaturę łączy w
Polsce jedno – każdy się na nich zna. A już najlepiej ci, którzy
decydują o tym, kto ma grać i kto ma publikować. W efekcie polskie
kluby piłkarskie przegrywają ze słabeuszami z europejskiej
prowincji, a gra reprezentacji jest przyczyną narodowej depresji.
Znawcy piłki sprzedawali
Lewandowskiego za kilka piłek słabym klubom lub żądali zwrotu za
zmarnowane paliwo, kiedy jechali go oglądać. A potem usiłowali
stłamsić to co w nim najlepszego, bo oni wiedzą lepiej, jaki
powinien być.
A czy w literaturze jest inaczej? Fora
internetowe pełne są opisów pracy z redaktorami, którzy noszą
teczce pióro noblisty i lepiej od autora wiedzą jak powinien pisać
swoje książki. Zamiast szukać u autorów zalet i z nich uczynić
skuteczną broń, wytyka się im wady i każe je niwelować.
To trochę jak kazać osobie
leworęcznej pisać ręką prawą. Nie wyjdzie z tego artystyczna
kaligrafia.
Lewandowski rozbił najlepszą drużynę
świata, bo od trzech lat obcokrajowcy motywują go do doskonalenia
tego co w nim najlepsze i są szczęśliwi, kiedy mogą ogrzać się
w płomieniu jego sukcesu.
U nas ten ogień parzy zielonookiego
potwora, który wyjątkowo dobrze czuje się w naszych duszach.
Dlatego najłatwiej zaakceptować czyjeś ułomności, albo wręcz je
narzucić.
Marzymy o książkach, które można
czytać nieskończoną ilość razy, o autorach, którzy odkrywają
przed nami swoją pełną tajemnic duszę, o błyskotliwości,
przewrotności i inteligencji, która wprawia w zachwyt albo choć o
porażającej szczerości i autentyczności, która wywołuje
dreszcze.
Tymczasem kupujemy kolejną wariację
na temat twarzy Greya, setną opowieść o rubasznej i sypiącej
kolokwializmami bohaterce, której nic nie wychodzi itd. I
zastanawiamy się, dlaczego na rynku pisarskim nie pojawia się
kilkunastu Lewandowskich rocznie, którzy potrafią nas zaskoczyć i
zadziwić?
Jak to mówił bohater jednej znanej
powieści – wiatry się zmieniają, Lewandowski nie skończył jako
sfrustrowany amator piwa udający, że trenuje. Pisarze powoli
zaczynają dysponować narzędziami, które pozwalają im na
niezależność jak self publishing, pojawiły się e-booki, które
wkrótce sprawią, że stać nas będzie na czytanie większej liczby
książek niż obecnie.
Ci którymi zawładnął zielonooki
potwór będą mogli co najwyżej zostać internetowymi hejterami i
trollami. Zawsze będzie można im dać bana...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz