Ostatnio pisałam o tym , że wydawanie
książek przez autora wcale nie musi świadczyć o niskim poziomie
jego utworów, lecz o szukaniu własnej drogi twórczej i
niezależności artystycznej. Szczególnie teraz, kiedy pojawiły się
nowe możliwości prezentacji własnych utworów – czy to w formie
elektronicznej, czy też w dużych ułatwieniach druku niewielkich
nakładów.
W czasach, kiedy składu komputerowego
można nauczyć się w kilka wieczorów, a wydrukowanie 10
egzemplarzy średniej objętości książek kosztuje około 100
złotych, niezależność jest bardzo łatwa.
Twórcza wolność jest piękna, lecz
ma także słabsze strony.
Po pierwsze utalentowany pisarz nie jest zwykle urodzonym sprzedawcą i specjalistą PR. Często to wrażliwy człowiek, który nie umie się rozpychać łokciami. Błądząc w kreowanych przez siebie światach nie ma siły, czasu i ochoty na autopromocję. Może nigdy nie dotrzeć do czytelników, którzy go odpowiednio docenią. A przecież po to istniejemy, żeby dzielić się z innymi, tym, co mamy najlepszego... Trochę to górnolotnie zabrzmiało, ale jest coś w tym, że pochwała dzieła, jest spełnieniem dla twórcy. Im więcej pochwał, tym artysta odczuwa większą przyjemność. Im więcej krytyki, tym większa deprecha.... Ale nadzieja na tę przyjemność... Dla niej warto zaryzykować załamanie nerwowe...
Po pierwsze utalentowany pisarz nie jest zwykle urodzonym sprzedawcą i specjalistą PR. Często to wrażliwy człowiek, który nie umie się rozpychać łokciami. Błądząc w kreowanych przez siebie światach nie ma siły, czasu i ochoty na autopromocję. Może nigdy nie dotrzeć do czytelników, którzy go odpowiednio docenią. A przecież po to istniejemy, żeby dzielić się z innymi, tym, co mamy najlepszego... Trochę to górnolotnie zabrzmiało, ale jest coś w tym, że pochwała dzieła, jest spełnieniem dla twórcy. Im więcej pochwał, tym artysta odczuwa większą przyjemność. Im więcej krytyki, tym większa deprecha.... Ale nadzieja na tę przyjemność... Dla niej warto zaryzykować załamanie nerwowe...
I w tym miejscu trzeba wskazać
płaszczyznę, w której ograniczające niezależność artystyczną
duże wydawnictwa mają ogromną przewagę – pozwalają na szybkie
dotarcie do dużej liczby odbiorców. Wystarczy, że włączą utwór
do jakiegoś popularnego cyklu. Drukują książkę od razu w
tysiącach egzemplarzy i mają środki na jej promocję. Autor może
pozostać w swoim świecie, chyba że zażądają od niego, by
uczestniczył w spotkaniach autorskich...
Myślę, że każdy pisarz chciałby
coś wydać w wielkim wydawnictwie. Dla prestiżu i sprawdzenia się.
Sama chętnie bym coś wydała w prężnej oficynie.
Oczywiście żadne wydawnictwo nie
zagwarantuje autorowi sukcesu. W dużej mierze rządzi tym przypadek,
łut szczęścia. Ostatnio Joan Rowling popełniła kryminał i
wydała pod pseudonimem w wielkim wydawnictwie. Udało się sprzedać
1500 egz. Żeby ratować książkę trzeba było ujawnić prawdziwe
nazwisko autora...
Czytając takie wiadomości można
zapomnieć o kompleksach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz