Pojawiają się pytania, dlaczego
jeszcze nie ma kolejnego tomu Miśka, choć miał być w maju.
Przyznaję, to moja wina. Zwykle pracuję tak, że po napisaniu
książki odkładam ją na miesiąc, dwa, a potem wracam do niej i
robię poprawki. W kwietniu odłożyłam I wersje Miska i... W maju
siedziałam w hallu szpitala. Czas płynął leniwie. W takich
okolicznościach rodzą się pomysły na książki. Zwykle zapisuję
je w kajeciku i mam w nim z 50 streszczeń utworów, których pewnie
nigdy nie napiszę.
Jednak ta historia urzekła mnie
niezwykle. Może dlatego, że wtedy didżej w stacji radiowej, która
była nastawiona w odbiorniku włączonym w recepcji puścił Stay
Rihanny? Ten utwór jakoś harmonijnie splótł się z opowieścią.
No i wciągnęło mnie. Nowy klimat,
nowe terytoria, nowy sposób widzenia świata. To bardzo przyjemne.
Szczególnie po ostatnich przygodach wydawniczych.
Nie oszukujmy się, pisanie to nie
zawód czy sposób zarobkowania. Przynajmniej w moim przypadku. To
hobby, może też próba zapomnienia o świecie, o problemach. Coś
czym można dzielić się z przyjaciółmi. Doznania z tym związane
powinny przypominać kolację, na której w doskonałym towarzystwie
spożywa się smakołyki i pije dobre wino. Powinno być świętem
radości. Cudownie jest, kiedy grono przyjaciół z którymi można
świętować powiększa się i w końcu prywatka przekształca się w
wielką stadionową imprezę. Nic jednak na siłę.
Cieszę się, że ktoś pamięta o Miśku, moich obietnicach i mnie motywuje do pracy. Na początku
sierpnia poświęcę Miśkowi trochę czasu i zobaczę ile błędów
i niedorzeczności wprowadziłam do książki. Każdy bowiem popełnia
błędy.
Niestety Misiek nie jest jedynym
utworem, którego wydanie się opóźnia. Nie ukaże się też
pierwszy tom „Perfumerii złamanych serc”. Taki to już los
twórcy. Naciskają mnie, żeby zacząć serię od drugiego tomu i
wydać go na Święta, bo już prawie jest gotowy od miesięcy. To
nawet byłoby zabawne, zacząć opowiadać historię od środka.
Trzeba jednak byłoby wprowadzić trochę zmian, żeby czytelnik nie
odczuwał braku znajomości tomu pierwszego. Czy taka praca byłaby
zabawna?
Tyle decyzji w tak krótkim czasie. Nie
dziwcie się, że wolę zatopić się w świecie, w którym świat
przedstawiony nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością.
Muszę mieć trochę czasu, żeby
wrócić do świętowania, jak to robiliśmy przez lata z
Wydawnictwem Grodkowskim a teraz „Dobrym Słowem”.
Aby moim przyjaciołom nie było smutno
może wrzucę jakiś fragment z „Perfumerii”... Jak tylko znajdę
plik...
Oj, zmartwiła mnie wieść o "Perfumerii", wyglądam jej z niecierpliwością, zaglądam na stronę wydawcy, już nawet miałam w notesie zapisany tytuł w planach zakupowych na lipiec...
OdpowiedzUsuńNie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Jest Pani blogerem i recenzentem może Pani otrzymać maszynopis do zrecenzowania. Przy dzisiejszych technikach druku można powiedzieć, ze będzie wyglądał jak książka. Jedyne mankamenty sa takie, ze nie będzie miał oryginalnej okładki, ale coś w rodzaju okładki zastępczej, ani tez stopki redakcyjnej. Byłby to wydruk tylko na Pani własny użytek, nie do rozpowszechniania.
UsuńChodzi o coś w rodzaju wydawniczej recenzji wewnętrznej, którą autor może wykorzystać w celu doskonalenia utworu.
No i oczywiście nie trzeba go uwzględniać w "planach zakupowych", bo jest za darmo
UsuńA ja niebawem zabieram się za drugą część Miśka, więc i na trzecią czekam ;)
OdpowiedzUsuńRównież wyczekuje następnej książki o Miśku :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.