środa, 15 maja 2013

Poznajcie mojego smoka

Co jest najtrudniejsze dla pisarza? Pisanie tryskających dowcipem książek, kiedy ma wisielczy nastrój. Co ciekawe, wielu moich znajomych twierdzi, że pisane w takim stanie ducha humoreski są najlepsze...
Niestety, kiedy mam „listopadowy” nastrój, bywa, że moją melancholią zarażam bohaterów. Dlatego unikam wówczas pisania na przykład „Miśków”. Żeby nie wypaść z rytmu pracy twórczej piszę wtedy coś, co bardziej koresponduje z moim stanem ducha..
Niedawno zaczęłam bawić się opowieścią ze smokami i magią. Tak, mam jakąś obsesję na punkcie tych magicznym istot.

Czy jest coś bardziej szalonego od stanięcia twarzą w pysk bestii i rzuceniu jej wyzwania? A czy jest coś piękniejszego i pociągającego?
W każdym razie po kilku wieczorach zabawy, dotarło do mnie, że oto powstaje coś, co może być całkiem interesujące. Jak można streścić w jednym zdaniu tę opowieść?
Inspektor nadzoru praktyk magicznych prowadzi śledztwo w sprawie niespodziewanego pojawienia się smoków na pikniku, na którym osoby o zdolnościach magicznych świętowały dzień przesilenia letniego.
To doskonałe streszczenie, które w zasadzie nic nie mówi o przyszłej książce.
Istnieją powieści, których nie da się streścić. Ich moc tkwi w suspensach, drobnych dialogach, delikatnie zarysowanych postaciach, które nagle stają się kimś bardzo ważnym dla czytelnika.
I to chyba o to w tej opowieści chodzi.
Niemniej, kiedy przez kilka dni będzie świecić słońce, wspomagając wydzielanie hormonów pozytywnego myślenia, od razu zajmę się miłosnymi perypetiami "Miśka i perfumowanej Kiełbassy".
Miłość jest równie pociągająca jak smoki. Przynajmniej w niektóre dni. 

Smok z mojego biurka w rożnych ujęciach. Najwyraźniej lubi pozować do zdjęć

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz